środa, 17 października 2012

Jakie zmiany zaszły w pracy tymczasowej w Polsce od 2010 roku?

Wiele osób, w obecnym 2012 roku nadal nie dostrzega potencjału
pracy tymczasowej. Często bierze się to z przekonania,
że funkcjonuje ona na niezmienionych zasadach od
początku, czyli od ustawy o zatrudnianiu pracowników tymczasowych
z 9 lipca 2003 roku. Od tego czasu jednak wiele
się zmieniło. Zwłaszcza ostatnia nowelizacja, która weszła
w życie na początku 2010 roku, bardzo korzystnie wpłynęła
na całokształt pracy tymczasowej.
Przede wszystkim pracownik tymczasowy może pracować
u jednego pracodawcy użytkownika przez półtora roku w
okresie trzech lat. Jest to więc widoczna zmiana
w porównaniu do jednego roku z wcześniejszej wersji ustawy.
Przekłada się to na zwiększony komfort dłużej zatrudnianych
pracowników tymczasowych, a pracodawcy daje
zwiększoną efektywność. Nowelizacja ma także korzystny
wpływ na płynność produkcyjną firm, które z powodu słabej
kondycji finansowej, czy restrukturyzacji musiały bardzo
zredukować personel. Obecnie nie ma zakazu zatrudniania
pracowników tymczasowych w firmach gdzie w okresie krótszym
niż sześć miesięcy nastąpiły zwolnienia grupowe.
Kolejnym plusem jest brak konieczności wydawania świadectw
pracy pracownikom tymczasowym. Wiązało się to
wcześniej z czasochłonną i kosztowną procedurą. Jest to
ułatwienie nie tylko dla agencji pracy tymczasowej, ale także
dla pracodawców użytkowników dla których usługa stała
się tańsza.
Mamy tu więc wydłużenie czasu zatrudnienia, pomoc dla
firm w szybkim uruchomieniu produkcji i brak zbędnej biurokracji.
Wszystkie te zmiany przyczyniają się do o wiele większej
atrakcyjności usług jakie może świadczyć agencja pracy
tymczasowej.



Źródło: artykuł „Jakie zmiany zaszły w pracy tymczasowej w Polsce od 2010 roku?” autorstwa Dominika Buśkiewicza Kierownika
sprzedaży Grupy Wadwicz

poniedziałek, 15 października 2012

Co łączy agencje pracy z portalami społecznościowymi?

Od kilku lat portale społecznościowe takie jak Facebook,
Goldenline, Nasza Klasa, Orkut, czy Myspace zrzeszają
coraz większą liczbę użytkowników. Rzekomo dzieje się
tak z powodu ludzkiego instynktu, który każe nam żyć w
grupie. Portal społecznościowy jest w obecnych czasach
najłatwiejszym, a często nawet jedynym sposobem, by
utrzymywać więź ze znajomymi. Ta specyficzna cecha
szybko została dostrzeżona przez reklamodawców, którzy
specjalnie chcą dotrzeć do klientów poprzez taki środek
przekazu.
Siłę portali społecznościowych zauważyły jednak także
agencje pracy. W dobie kryzysu gospodarczego tradycyjna
rekrutacja pracowników na różne stanowiska wydaje
się procesem bardzo kosztownym. Znacznie spadły także
stawki dla agencji za taką usługę. Tymczasem dzięki portalowi
społecznościowemu możemy znaleźć pracowników
na dwa skuteczne sposoby. Pierwszy z nich to darmowe
umieszczenie ogłoszenia o naborze. Drugi natomiast polega
na wyszukaniu kandydatów posiadających odpowiednie
kwalifikacje wpisane
w danych z portalu. Dzięki temu oszczędzamy nie tylko
pieniądze, ale i mnóstwo czasu.
Plusem takiego rozwiązania jest także zwiększona wiarygodność
kandydatów do pracy. Poprzez portal możemy poznać
doświadczenie zawodowe, a często także cechy indywidualne
jak rzeczywiste zainteresowania, czy zdolności
humanistyczne.
Po znalezieniu kandydata dalsza rekrutacja też może być
uproszczona. Można wysłać formularz online, czy proste
zapytanie o uzupełnienie danych o doświadczeniu zawodowym.
Agencja pracy korzystając z rekrutacji poprzez portale
społecznościowe zyskuje bardzo wiele pod względem skuteczności,
finansów i czasu.



Źródło: artykuł „Co łączy agencje pracy z portalami społecznościowymi?” autorstwa Dominika Buśkiewicza Kierownika sprzedaży
Grupy Wadwicz

piątek, 12 października 2012

Rynek pracy w drugiej połowie 2012

Światowy kryzys gospodarczy cały czas daje o sobie znać
w przeróżnych wskaźnikach ekonomicznych. Wystarczy
przyjrzeć się polskiemu rynkowi pracy i jego statystykom.
Wyraźnie można zauważyć, że postępuje spowolnienie
gospodarcze. Według analityków może nastąpić niewielki
wzrost zatrudnienia liczony w ułamkach procenta, a pensje
najprawdopodobniej pozostaną na tym samym lub nawet
niższym poziomie co dało się zauważyć w pierwszej połowie
roku 2012. Firmy po prostu nie posiadają obecnie kapitału do
zatrudniania nowych pracowników, a różne przedsięwzięcia
są obarczone coraz większym ryzykiem. Dla potwierdzenia
tej tezy trzeba m. in. sprawdzić sytuację w bankach. Ulokowane
w nich rezerwy finansowe firm niemal cały czas się
kurczą (zmniejszenie depozytów o miliardy złotych). Jak
pokazały nam przygotowania do Mistrzostw Europy w Piłce
Nożnej czyli do Euro 2012, przedsiębiorcy bardzo dużo
ryzykują podejmując się dużych zleceń. W przypadku, gdy
zatrudniają wielu etatowych pracowników, aby wykonać
różne, rozległe prace, a potem nie otrzymują za to wynagrodzenia,
mogą mieć poważne problemy. Częściowym
ratunkiem w takiej sytuacji jest na pewno korzystanie z
usług agencji pracy tymczasowych (elastyczne formy zatrudnienia
takie jak praca tymczasowa). Pozwoli to nie
tylko odetchnąć pracodawcy finansowo, ale też sprawi, że
część większych zadań będzie wykonywana sprawnie dzięki
odpowiedniemu doborowi ilości kadry. Ponadto wielu bezrobotnych
Polaków będzie mogło znaleźć zatrudnienie i w
międzyczasie planować swój dalszy rozwój na rynku pracy.
Puentując - w drugiej połowie 2012 roku rynek pracy nie
nastraja nas optymizmem, dlatego może warto skorzystać z
usług agencji pracy tymczasowej, dzięki której pracodawca
będzie miał możliwość szybkiego reagowania na wielkość
zatrudnienia w swoim zakładzie pracy.



Źródło: artykuł „Rynek pracy w drugiej połowie 2012 roku.” autorstwa Dominika Buśkiewicza Kierownika sprzedaży
Grupy "Wadwicz"

Umowy śmieciowe-fakty i mity

Od ponad roku w prasie i w mediach funkcjonuje takie sformułowanie, które powoduje duże emocje zarówno po
stronie pracodawców jak i związków zawodowych. Skąd
w ogóle nazwa śmieciowe i co pod tą nazwą się kryje?
Z rozmów ze związkami wynika, że praktycznie chodzi
o każdy rodzaj umowy na „świadczenie” pracy, który nie
jest umową o pracę. Zatem wszystkie umowy o dzieło,
umowy zlecenia, oraz umowy tzw. B2B czyli z firmami
jednoosobowymi są traktowane właśnie jako umowy
śmieciowe. Niektórzy nawet rozpędzają się i zaliczają
nawet umowy tymczasowe do tego „worka” z racji, iż
nie występują one bezpośrednio w kodeksie pracy tylko
na podstawie odrębnej ustawy o zatrudnianiu pracowników
tymczasowych. Przyczyną takiego nazewnictwa, że
te umowy stały się śmieciowe jest to, iż nie gwarantują
one świadczeń socjalnych. Niestety rzeczywistość jest
zupełnie inna i problem tkwi zupełnie gdzie indziej, niżby
się to mogło wydawać. Otóż koszty związane z odprowadzaniem
składek ZUS są bardzo wysokie w Polsce i dotyczą
one zarówno pracownika jak i pracodawcy. Nie jest
też prawdą, że od umowy zlecenia nie odprowadza się
składek ZUS, to zwolnienie dotyczy tylko osób uczących
się do 26 roku życia oraz osób, które mają zatrudnienie
u innego pracodawcy przynajmniej na tzw. minimalny
etat. Dlatego, tak de facto składek ZUS nie płacimy tylko
i wyłącznie od umów o dzieło, które są obarczone
odpowiednimi wytycznymi kiedy można je stosować.
Natomiast trudno się zgodzić z tezą, że umowy B2B są
też śmieciowe, ponieważ osoba, która ma zarejestrowaną
działalność gospodarczą musi płacić składkę ZUS
i ją sama płaci. Dzięki zresztą tej formie
i promowaniu samozatrudnienia dwa lata temu założono
ponad 60 tys. firm co przyczyniło się do obniżenia bezrobocia.
Odpowiedzmy sobie na pytanie: czy zleceniobiorca,
który podpisuje umowę zlecenie bez składek ZUS
rzeczywiście jest pozbawiony przyszłości emerytalnej
i świadczeń socjalnych? Oczywiście, że nie, tak naprawdę
to on sam decyduje czy chce odprowadzać np.
składkę zdrowotną, wówczas oczywiście dostaje mniejsze
wynagrodzenie netto. Poza tym to on sam często
woli taką formę umowy jak umowa zlecenie, bo interesuje
go głównie ile dostanie pieniędzy netto, które
są mu niezbędne na życie. Decydując się na taki
wariant może sam przeznaczyć pewną kwotę np. na
III filar i wówczas to od niego zależy przyszłość emerytalna. Szczególnie z tego powinni korzystać młodzi
ludzie do 26 roku życia, gdyż faktycznie pracodawcy
wolą korzystać z „taniej siły roboczej”, aby nie podwyższać
kosztów pracy. Naturalnie, że praca na umowę
zlecenie nie liczy się do stażu pracy, ale jakie to
teraz ma znaczenie jeśli wiek emerytalny wydłużono,
a przejście na wcześniejszą emeryturę zostało mocno
obkrojone i nie dotyczy młodych ludzi. Pytanie zatem
należy postawić inne: czy nie są nadużywane umowy
o dzieło? A jeśli tak, to może je ozusować? Umowy o dzieło
głównie mają służyć tzw. wolnym zawodom i robotom
chałupniczym. Mało kto wie, ale jeśli umawiamy się np.
z panem Zenkiem na pomalowanie pokoju, który nie prowadzi
firmy to powinniśmy z nim spisać właśnie umowę
o dzieło. Strach pomyśleć, gdy podlegałaby ona ozusowaniu,
bo wówczas za robotę musielibyśmy zapłacić
o połowę więcej, a co gorsza płatnik czyli my sami powinniśmy
odprowadzać te składki do ZUS. Dlatego też
między innymi ustawodawca zwolnił tego typu umowy
ze składek ZUS. Reasumując zatem, czy faktycznie
umowa o dzieło to taka gorsza umowa czy raczej narzędzie
nadużywane do obniżania kosztów pracy przez
niektórych pracodawców. Oczywiście, że druga część
zdania wyjaśnia cały problem umów „śmieciowych”.
Zatem nie nazywajmy ich umowami śmieciowymi tylko
stwórzmy narzędzia aby ich nie nadużywano, a już
na pewno nie wolno stosować tego sformułowania do
umów zleceń jako takich, bo jak pisałem od nich są
odprowadzanie składki ZUS jeśli nie spełniają określonych
warunków. Owszem związki zawodowe podkreślają
jeszcze inny aspekt przy umowie zleceniu,
a mianowicie, że takie osoby nie mają praw pracowniczych
między innymi prawa do urlopu czy zwolnień lekarskich.
Rzeczywiście jest to potężny argument w przypadku,
gdy taka osoba pracuje dłuższy czas. Niektóre kraje
europejskie znalazły lekarstwo na tego typu sytuację
w postaci np. limitów czasowych trwania takiej umowy
lub też limitów wynagrodzeń. Nie widzę żadnych przeszkód
by skorzystać z tych samych narzędzi w Polsce.
Bo rzeczywiście dziwnie to wygląda, gdy dana osoba
pracuje dla tego samego pracodawcy np. 4 lata i otrzymuje
miesiąc w miesiąc np. 3 tys. złotych na umowę zlecenie.
Po tych moich wyjaśnieniach niektórzy zorientują
się, że problem stosowania innych form zatrudnienia niż
opisuje to kodeks pracy tkwi również w elastyczności
zatrudnienia. Związki zawodowe biją na alarm, że jesteśmy
krajem, gdzie umowy na czas określony stanowią
bardzo duży procent w stosunku do umów o pracę
na czas nieokreślony. Pracodawcy wiedząc, że trzecia
umowa o pracę na czas określony staje się automatycznie
umową na czas nieokreślony oraz, że znacznie
trudniej jest zwolnić pracownika na czas nieokreślony
stosują bardzo długie okresy zatrudnienia na czas określony.
Na ten problem kraje europejskie również znalazły
lekarstwo w postaci zatrudniania pracowników
czasowych. Taki pracownik jest zatrudniany na umowę
o pracę tylko, że nie bezpośrednio u pracodawcy, a w
agencji pracy tymczasowej. Jest to doskonałe narzędzie
dla pracodawców jeśli chodzi o elastyczność zatrudnienia
przy jednoczesnej gwarancji praw pracowniczych o
których pisałem wcześniej. Taki pracownik ma prawo
do urlopu, odprowadzania składki do ZUS i ma również
płacone wynagrodzenie za czas choroby. Niestety Polska
jest na przedostatnim miejscu w Europie jeśli chodzi o
stosowanie tego rodzaju umów. Jesteśmy lepsi tylko od
Rumunii, a taka Wielka Brytania przebija nas 20 krotnie.
Podsumowując apeluję aby nie używać nazwy umowy
śmieciowe, bo w sumie nie wiadomo o jakie umowy chodzi.
Po drugie każda umowa przynosząca dochód osobie
daje możliwość egzystencji i powoduje obniżenie bezrobocia.
Po trzecie wszystkie formy umów są legalne
tylko trzeba zastosować odpowiednie narzędzia aby nie
były one niewłaściwie stosowane i nadużywane. A na koniec
przychodzi mi taka myśl, że skoro taka umowa jest
„śmieciowa” to w takim razie osoba pracująca na taką
umowę to śmieciarz?
 

Źródło: artykuł „Umowy śmieciowe – fakty i mity” autorstwa Jarosława Adamkiewicza Prezesa Grupy Wadwicz